Sezon w Galerii TCK 2006/2007 rozpoczynamy od
Wystawy Fotograficznej
„CUBA”
w obiektywie Rafała Stachowicza
Prezentowane na wystawie zdjęcia to znakomity przykład dobrego rzemiosła. Świetnie podpatrzone sytuacje, idealny moment na naciśnięcie spustu migawki, odpowiednia głębia ostrości.
Wystawę stanowią 42 o wym. 70 x 80 cm, pełne kubańskiego nastroju fotografie, tworzące opowieść o podróży autora po Ameryce Łacińskiej.
Wszystkie fotografie zachowane są w tej samej stylistyce i tonacji, nasycone nostalgią.
11 października odbył się wernisaż z udziałem autora.
ZOBACZ ZDJĘCIA
Wystawa czynna jest codziennie (z wyjątkiem niedziel)
od 12.10 do 10.11 w godzinach od 10 do 18.
Bilety w cenie: 2 zł (normalne) oraz 1 zł (ulgowe) do nabycia w
Biurze Obsługi TCK - Rynek 5.
Wszelkich dodatkowych informacji udziela oraz zgłoszenia przyjmuje
Dział Imprez TCK pod nr tel. 014 6 888 888 oraz mailem
Kolejnymi regionami świata, które przedstawimy w Galerii TCK będą Kambodża i Peru. Nasz rodzimy krajobraz przedstawi Grupa LANDSKAPISTÓW z Czechowic-Dziedzic specjalizująca się w fotografii pejzażowej (piktorialnej).
Rafał Stachowicz, 28-letni fotograf zakochał się w Ameryce Łacińskiej 4 lata temu, podczas wakacyjnej podróży po Kostaryce, Hondurasie i Nikaragui. Wrócił do Polski, ale nie mógł zapomnieć tamtych kolorów, smaków i światła, a przede wszystkim ludzi.
Bo właśnie ludzie i ich historie zajmują go najbardziej. Dla nich pojechał na Kubę z zamiarem zrobienia albumu o wyspie, na której czas się zatrzymał parę dziesiątków lat temu. Spędził tam 7 miesięcy, znalazł swoje miejsce na ziemi i zrobił kilkanaście tysięcy zdjęć, z których najlepsze pokaże w Tarnowskim Centrum Kultury.
Te czarno-białe fotografie przenoszą widza w świat moknącej w deszczu starej Hawany, której ulice okupują półnagie dzieci bawiące się z psami i starcy mający w oczach magię, którą emanują opowieści Marqueza. Stachowicz chwyta chwile, którzy inni przegapiają: widzi i utrwala chmurny grymas na twarzy małej Hawanki, melancholię w oczach panny młodej, godną zadumę żebrzącego psa. Każde z jego zdjęć opowiada o mieście, w którym nie ma bilboardów i komórek, za to jest poezja.
Rafał S. w podróży...
Zawsze to dla mnie wielka radość i satysfakcja, gdy w skrzynce na korespondencję znajduję kopertę z egzotycznym znaczkiem pocztowym na froncie – na przykład z Dominikany, Hondurasu, Krymu lub jak ostatnio z Kuby – i charakterystycznym, pisanym ołówkiem na odwrocie:
„Rafał S. w podróży...”.
Prawdopodobnie wspólnie z Rafałem wyznajemy tę samą ideę, w której fotografię pojmujemy jako Podróż. I to Podróże trzy.
Pierwsza, w znaczeniu dosłownym: od miejsca do miejsca.
Druga – fotografia jako spotkanie z człowiekiem.
Podróż trzecia – najważniejsza – życie pojmowane jako Podróż.
wszystkie trzy naraz – nierozłączne, postrzegane w sposób radosny, pełen optymizmu, mimo że, tak naprawdę tyczą się kresu i spraw ostatecznych. Wreszcie, dzięki przedsięwzięciu Rafała dostrzegłem także – dosłownie i w przenośni – wielki optymizm i radosny finał Podróży, którą musieli odbyć i przejść Kubańczycy.
Wojciech Prażmowski
Październik 2005
KUBA - to kraj, gdzie lody śmietankowe smakują tak samo, jak na koloniach w Mrągowie. Kraj, gdzie do wejścia na targi książki ustawia się dwukilometrowa kolejka. Kraj, gdzie mieszkają biedni, lecz szczęśliwi ludzie.
Kuba - wyspa kontrastów.
Słysząc hasło "Kuba", z miejsca przychodzą nam na myśl skojarzenia: Fidel Castro, republika socjalistyczna, amerykańskie embargo i główny produkt narodowy - cygara. Zachodnie media wątek kubański zwykle rozpoczynają od ubolewań nad brakiem swobód demokratycznych, zubożeniem społeczeństwa oraz cywilizacyjnym zacofaniem. Ale kiedy przeciętnego Kubańczyka zapyta się o politykę, większość z nich zwyczajnie odpowie, że nic ich ona nie obchodzi.
Choć stale obecna w ich życiu - poprzez system nieustannej kontroli obywateli, reglamentacje dóbr, propagandę w mediach i upaństwowienie niemal wszystkich sfer publicznych - wielka polityka najbardziej widoczna staje się podczas wieców, jak choćby ten z okazji 1 maja.
Po krachu kubańskiej gospodarki w latach 90. poprzedniego stulecia, spowodowanym upadkiem bloku sowieckiego - głównego odbiorcy eksportu z wyspy - amerykańskimi sankcjami oraz ogromnym bezrobociem, Castro zmuszony był wprowadzić reglamentację żywności. To w 1993 roku pojawiły się kartki na żywność. Kolejki ciągnące się kilometrami do sklepów, teatrów czy budek z prasą są niezwykle zorganizowane - zawsze wiadomo, kto jest przed nami, dlatego kiedy do sklepu "rzucą" słodycze czy parasole, chaotyczny tłum w mig formuje się w karny ogonek. Przybysz z Polski jeszcze nie raz poczuje się tutaj, jakby w niezwykłej maszynie czasu cofnął się do kraju swego dzieciństwa...
Błogosławieństwem stali się turyści -oni to w upaństwowionych hotelach, restauracjach, teatrach zostawiają pieniądze, za jakie później można importować żywność, leki, ropę.
Państwo kształci malarzy, tancerzy czy aktorów, więc zmuszone jest zapewnić im pracę. Dlatego też każde najmniejsze miasteczko szczyci się własnym teatrem, kinem, czy muzeum. Jako przybytki państwowe, dostępne są dla wszystkich za symboliczne 1 peso. Dlatego też przeciętny Kubańczyk tak świetnie obeznany jest ze współczesną literaturą, sztuką, baletem. Koncerty szopenowskie, targi książek czy przeglądy kina latynoamerykańskiego zdarzają się regularnie co kilka tygodni. Do teatru chodzi się nawet cztery razy w tygodniu.
Kubańczycy to ludzie bardzo serdeczni i przyjaźni, a przede wszystkim, spokojnie szczęśliwi. Oczywiście, rzeczywistość nie jest tak sielankowa: wielu z nich rażą drogie ubrania turystów; irytują absurdalne wymogi biurokratyczne, kiedy to o bilet na pociąg należy złożyć specjalne podanie na kilka tygodni przed podróżą; niemożność kupienia dzieciom słodyczy. Ale Kubańczycy to Latynosi z krwi i kości - zawsze skorzy do tańca, muzyki, wyprawy na plażę, wolno sączącej się rozmowy przy szklaneczce rumu i papierosie.
Tutaj dzieci nie muszą bać się obcych, bowiem każdy zajmie się nimi, podzieli się skromnym posiłkiem, zaprowadzi do domu. A nade wszystko należy pamiętać, że Kubańczycy zawsze i wszędzie są bardzo dumni ze swojej ojczyzny.
|