Tym razem na tarnowskiej scenie zabrzmiały teksańska odmiana bluesa za sprawą zespołu Teksasy oraz witalny rock grupy Riders.
To już drugi sierpniowy koncert z cyklu "Był sobie blues ... i rock" zorganizowany przez TCK z inicjatywy Wojciecha Klicha, muzyka doskonale znanego tarnowianom. Widać, że koncerty cieszą się dużą popularnością, bo na spotkanie z bluesem przychodzi coraz więcej publiczości w różnym wieku: dzieci, młodzież, i nieco starsze pokolenie.
Trudno się dziwić, przecież każdy chce posłuchać dobrej muzyki, a to właśnie zapewniają organizatorzy imprezy.
Już występ grupy Teksasy (Jerzy "Szela" Stankiewicz – vocal, Andrzej Suchorab - gitara, Krzysztof Nowak - bass) został przyjęty owacyjnie, zwłaszcza przez młodszą część miłośników bluesa. Bawiono się, tańczono, śpiewano wspólnie z muzykami, a nawet można było zdobyć płytę zespołu rzuconą w stronę widowni.
Po przerwie do rozgrzanej do czerwności publiczności wyszli muzycy formacji Riders. Największe odkrycie i nadzieja sceny bluesowej w 2000 roku wg czytelników pisma "Twój blues", Grand Prix wielu festiwali w roku 1999, 2000 - oto jedne z osiągnięć grupy gwarantujące dobrą muzykę. Na wprost renesansowego, pięknie iluminowanego Ratusza muzycy (Ola Łysiak - wokal, Mietek Jurecki - gitara basowa, Grzesiek Kuks - gitara, Wiechu Szczyrba - bębny) wykonali bluesa w odmianie elektrycznej i energetycznej. Pociągnęli za sobą publiczność. "Jeszcze jeden ..., jeszcze jeden" - skandowała publiczność po koncercie grupy, oczekując na ponowne pojawienie się jej na scenie. Fakt, występ zespołu mógł się podobać i został entyzjastycznie przyjęty przez publiczność. Szkoda tylko, że wokalistka formacji używała dodatkowych "rekwizytów" w czasie trwania koncertu... Takie niekonwencjonalne zachowanie raziło, zwłaszcza tę starszą część widowni.
CZYTAJ WIĘCEJ / GALERIA
|